bto.rzeczypospolitej.org

"TYNIOK TO MOJA MAŁA OJCZYZNA" – WYWIAD Z P. IGNACYM ZOWADĄ, DZIAŁACZEM SPOŁECZNYM Z KONIAKOWA

Odwiedziłem pana Ignacego Zowadę, działacza społecznego z Koniakowa, związanego z Tyniokiem. Była to okazja by dowiedzieć się wielu ciekawych rzeczy na temat tego miejsca i prowadzonej latami działalności. Zachęcam do lektury!

Piotr Motyka: Okolice szczytu Tynioka są charakterystycznym punktem lokalnego pejzażu, czy mógłby Pan coś opowiedzieć o historii tego miejsca?

Ignacy Zowada: Pochodzę z bardzo dużej rodziny. Ze strony mojego ojca, było ich w domu dwanaścioro. Przez pewien czas spotykaliśmy się tylko na pogrzebach i postanowiłem wtedy, że musimy to zmienić i spotkać się przy innej okazji. W 2005 roku, 20 lat temu zorganizowałem zjazd rodzinny i spotkało się nas 260 osób. To wydarzenie sprzed lat do teraz jest wspominane. Wtedy postawiliśmy tę infrastrukturę, która tu jest na Tynioku. Ten Krzyż Święty jest postawiony z tej okazji, parę lat temu odnowiliśmy go. Mamy przy nim nabożeństwa majowe, najbliższe 10 maja 2025 roku, o godzinie 17, z grupą śpiewaczą "Kóniakowianie". Potem też spotykaliśmy się tu rodzinnie, ale w mniejszym gronie, około 100 osób. Mieliśmy tutaj spotkania roczników szkolnych. Przychodzą tu dzieci ze szkoły w Koniakowie, palą ogniska, jedzą kiełbaskę, grają w piłkę w na boisku, mają różne zabawy. Co roku odbywa się tu piknik strażacki, są zawody, pokazy. Raz mieli na nich nawet ogromną, 30 metrową drabinę. Ma tutaj miejsce także bieg na Tyniok. Teraz będzie 14 edycja, są różne trasy. Jest to bieg międzynarodowy, ponieważ są uczestnicy z Czech czy ze Słowacji. Przede wszystkim uważam, że ludzie powinni się spotkać.

Piotr Motyka: Jakie inne ciekawe miejsca znajdują się w tej okolicy?

Ignacy Zowada: Znanym miejscem jest Krzyż Święty na rozdrożu, który stawiał w 1932 roku mój dziadek Jan Zowada, a jest tam też wyryte nazwisko Worek. W 2020 roku, na 100 rocznicę urodzin Ojca Świętego św. Jana Pawła II ustawiliśmy ławeczkę papieską pod Tyniokiem. Czuję się związany z naszym Papieżem Polakiem, byłem na wszystkich pielgrzymkach papieskich do Polski. 22 maja 1995 roku, 30 lat temu, w Skoczowie też. Oświetliliśmy również kapliczkę fatimską, którą budował mój sąsiad, zlokalizowaną przy drodze na Tyniok. Krzyż Święty na Koczym Zamku powstał w 1992 roku. Każdego 1 marca, w Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych i 11 listopada w Święto Niepodległości, jesteśmy tam, by uczcić niepodległość naszej Ojczyzny. Składamy wiązankę, palimy znicze. Kiedyś organizowałem tam też oprawę muzyczną orkiestry, śpiewaliśmy hymn Polski, niosło się na cały Koczy.

Piotr Motyka: Czyli można rzec, że jest Pan działaczem społecznym z krwi i kości?

Ignacy Zowada: Można powiedzieć, że jestem społecznikiem. Robię dużo dla idei. Radnym zostałem w 2014 roku, wcześniej byłem też członkiem Rady Sołeckiej w Koniakowie. Udało się doprowadzić drogę asfaltową na Tyniok, wokół Koczego Zamku. W 2013 roku zorganizowaliśmy spółkę wodną na Tynioku. Mamy tu bardzo czystą wodę. Mówią mi: "że, Ci się też to chce", bo dziś ludzie nie chcą się angażować. A ja uważam to za obowiązek. Niech się coś dzieje. Dzieciom, wnukom warto pokazać, że trzeba działać, dbać o nasze piękne widoki. Nie można zapomnieć naszych tradycji, naszej kultury, trzeba je utrzymać. Z żoną chodzimy po góralsku na główne uroczystości kościelne. Jako radni, co roku jeździliśmy w naszych strojach do Księdza Biskupa na spotkanie opłatkowe w Bielsku - Białej. Byliśmy też w naszych bruclikach w Ministerstwie Sportu i Turystyki w Warszawie, a z okazji miesięcznicy smoleńskiej na Mszy Świętej.

Piotr Motyka: Widzę, że wartości patriotyczne są bliskie Pana sercu, skąd to się bierze?

Ignacy Zowada: Kłopoty polityczne miałem już w podstawówce, jak powiedziałem pani, że Polska jest 17 republiką (radziecką, przyp. red.). Mamie kazali do szkoły przyjść, a to dziadek mówił, ja wtedy nie wiedziałem, co to znaczy. Pytali skąd mam takie wiadomości? Z zawodu jestem elektrykiem samochodowym. Jak miałem 22 lata to zrobiłem mistrzowski papier. I jak byłem w kadrach, to mówią: "prawie majster, tylko do partii się trzeba zapisać". Mówię: "nie da rady". Do niczego nie należałem, jedynie do "Solidarności" zapisałem się w 1980 roku. I jak pracowałem w PKS-ie (Państwowa Komunikacja Samochodowa, przyp. red.) to tam byłem zastępcą przewodniczącego przez 10 lat. I nic więcej, a tych propozycji rozmaitych było wiele. Wiem jednak, jakie są moje poglądy i jakich wartości się trzymać.

Piotr Motyka: Czy uważa Pan, że te okolice mają w sobie ciągle coś do odkrycia?

Ignacy Zowada: Tak, kilkanaście lat temu byli tu ludzie, którzy szukali wody na Tynioku, żeby wywiercić studnie głębinową. Pamiętam, jak jeden z nich mówił mi, że był w Wiedniu i widział mapy sprzed około dwustu lat i wynikało z nich, że znajdowały się lochy pod Ochodzitą. Słyszałem też kiedyś o tym i z innych źródeł. Myślę, że jest to miejsce do prowadzenia badań archeologicznych. Tak poza tym, Tyniok (892 m n.p.m., przyp. red.) jest 3 metry niższy od Ochodzitej (895 m n.p.m., przyp. red.), ale można by dowieźć trochę ziemi i przeskoczyć Ochodzitą.

Piotr Motyka: Czym dla Pana jest Tyniok?

Ignacy Zowada: Tyniok to moja mała Ojczyzna. Jestem związany z tym miejscem od dziecka, tu paśliśmy owce, krowy. Teraz, jak widzę, gdy ludzie wyprzedają własną ziemię, to mi serce się kraje. To miejsce trzeba kultywować, trzymać w naszych rękach. Przyjeżdżają do nas z pieniędzmi, chcą wykupywać grunty i śmieją się, że za takie grosze je sprzedajemy. Dziwię się ludziom, którzy wyprzedają swoją ziemię, potem kupią za te pieniądze samochód. A za parę lat nie mają ani pola, ani auta. Jak dostałem działkę po rodzicach, to nie wyobrażam sobie jej sprzedać. To są moje korzenie, muszę o to dbać, to jest moja ojcowizna. I taka jest moja wola.

Piotr Motyka: Serdecznie dziękuję Panu za wywiad, życzę wszystkiego najlepszego, szczęść Boże!

Autor wywiadu: Piotr Motyka.

Źródło: Beskidzkie Towarzystwo Oświatowe, Milówka, AD 2025.